niedziela, 31 marca 2013

W poszukiwaniu magicznych światów...

Czarodzieje - Lev Grossman







 Tytuł: "Czarodzieje"
Autor: Lev Grossman
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2010





 Myślę, że każdy bibliofil marzył kiedyś o przeniesieniu się do świata ukochanej książki. Z pewnością niejeden z nas poszukiwał przejścia do Narnii, rozglądał się za peronem 9 i 3/4 albo smoczym jajem. Ja wielokrotnie wypatrywałam mysich dziur w oczekiwaniu na Nilsa Paluszka, często miewałam (ok, miewam dalej) nadzieję, że do moich drzwi zapuka wkrótce ulubiona postać i zaprosi mnie do swojego świata. "Czarodzieje"  to powieść o człowieku, którego poszukiwania krainy marzeń zakończyły się sukcesem.

 Quentin jest siedemnastoletnim młodzieńcem o ponadprzeciętnej inteligencji. Swój czas poświęca zdobywaniu wiedzy, czytaniu powieści fantastycznych oraz swoim przyjaciołom. Zauroczony opowieściami o magicznej krainie Fillory nie ustaje w próbach odnalezienia pierwiastka magii także w swoim świecie (czy to nie brzmi znajomo?). Ku jego zdumieniu rozmowa kwalifikacyjna do Princeton kończy się w szkole magii Brakebills. Nie jest ona jedynym fantastycznym miejscem, jakie będzie mu dane poznać...

 Wydawałoby się, iż powieść o treści będącej urzeczywistnieniem marzeń wielu książkowych entuzjastów będzie się czytało z wielką przyjemnością, ożywieniem, wypiekami na twarzy. Niestety, w moim przypadku tak się nie stało. Co zawiniło?
 Pomysł na fabułę był genialny, gdyby tylko został odpowiednio wykorzystany, mogłabym pokochać tę książkę. Szkół dla nadzwyczajnie uzdolnionych nastolatków znam co prawda sporo, jednak z magią w postaci naturalnej, związanej mocno z nauką, a nie czarodziejskimi gadżetami, dawno nie spotkałam.  Bardzo interesujące okazały się przeprowadzane w szkole testy, a także eksperymenty, zaklęcia i ich skutki. Niestety, to nie wystarczyło, by mnie porwać. Historia rozwijała się zbyt wolno. W treści książki znalazło się zbyt wiele spowolnień akcji, a także zbyt jawnych odwzorowań literackich. Inny świat, do którego możemy się przenieść za pomocą guzika? Zła kobieta sprawująca władzę nad czasem? Skąd my to znamy? 
 Nie miałabym nic przeciwko takim nawiązaniom, gdyby postaci były choć w połowie tak sympatyczne, a wydarzenia chociaż po części tak ciekawe jak ich pierwowzory. Ku mojemu ubolewaniu, bohaterowie jakoś nie dawali się lubić. Byli zbyt egoistyczni, skupieni na swoich celach, monotematyczni. Ich działania rzadko kiedy wzbudzały we mnie ożywienie, aprobaty chyba się nie doczekałam. Nie znalazłam też nikogo, z kim mogłabym się utożsamić. Wszyscy zachowywali się identycznie, pomimo zarysu charakteryzacji zewnętrznej (np.punk lub osiłek) niczym się nie wyróżniali.

Nieciekawy okazał się także nastrój panujący w powieści. Prawie ciągle ktoś odczuwał tam żal, miał do kogoś pretensje, wściekał się lub rozpaczał. Bohaterowie często okazywali także bierność lub rezygnację. Reakcja na wszelkie pomyślne wydarzenia była najwyżej obojętna, nigdzie nie można było spotkać entuzjazmu, zaciekawienia czy radości. Pesymizm bijący z każdej strony działał na mnie bardzo dołująco i w znacznym stopniu utrudniał lekturę. 
 Do tempa czytania jeszcze bardziej przyczynił się jednak język. Jak dla mnie był zbyt ciężki, przytłaczający i wulgarny. Znużył mnie na tyle, że kilka razy niemalże zasnęłam nad książką (czytałam w dzień), a będąc  prawie przy końcu, w najciekawszym chyba momencie, musiałam odpocząć od tej lektury, gdyż tak bardzo pozbawiał mnie przyjemności z niej płynącej.
 Mimo tego nie żałuję, że przemęczyłam kolejne strony. Zakończenie okazało się bardzo ciekawe i niekonwencjonalne. Doczekałam się także przebłysku optymizmu (choć to może za dużo powiedziane):


"- Nie można tak po prostu postanowić, że się będzie szczęśliwym.
- Nie, nie można. Natomiast z całą pewnością można postanowić, że nie będzie się nieszczęśliwym."

"Czarodzieje" okazali się ciekawą, choć nużącą lekturą z nie do końca wykorzystanym potencjałem. Poleciłabym ją jedynie wytrwałym entuzjastom magii i powieści fantastycznych. Miłośnikom książkowych krain wymarzonego świata radziłabym poszukać gdzie indziej- w tym doprawdy trudno o szczęście.


„Przestanę być myszką, Quentinie. Zaryzykuję. Pod warunkiem, że ty chociaż przez chwilę popatrzysz na swoje życie i dostrzeżesz, jakie jest doskonałe. Przestań szukać kolejnych ukrytych drzwi, które mają cię zaprowadzić do twojego prawdziwego życia. Przestań czekać. To jest to: nie ma niczego innego. To jest tutaj, więc zacznij się tym cieszyć, inaczej wszędzie będziesz nieszczęśliwy, przez resztę życia, zawsze."

Przeczytane i zrecenzowane w ramach wyzwań Czytam fantastykę oraz Od A do Z.

Pozdrawiam i życzę radosnych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego!
Ffer