Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2011
Każdy z nas miewa czasem przeczucia. Ciche podszepty podświadomości czy, wręcz przeciwnie, uporczywe głosy wewnątrz głowy, domagające się całkowitej uwagi: zrób to, nie idź tam, sprawdź czy żelazko jest wyłączone, nie dotykaj tych kabli. Nie każdy postępuje zgodnie z tymi sugestiami, nie przywiązując do nich większej wagi. To może być przecież po prostu złudzenie, powodowane zbłądzeniem umysłu. Albo, trochę mniej racjonalne wytłumaczenie- to szept Anioła, śpiewającego pieśń dusz, by się z nami porozumieć...
Margot po wielu nieszczęśliwych przeżyciach, związanych z sieroctwem, bólem, alkoholem, miłością, narkotykami i samotnością oraz po zagadkowej śmierci otrzymuje do wykonania misję. Zostaje mianowana Ruth i wraca na ziemię jako swój własny Anioł Stróż. Z innej perspektywy obserwuje żywot pełen błędnych decyzji i porażek. Próbuje przeciwdziałać dziejącemu się złu, które nie zawsze jest tylko nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Stara się wykorzystać daną jej szansę, by ocalić ludzi, których kocha, co niesie za sobą sporo poświęceń...
Czy obecnie, w czasach, gdy paranormale święcą triumfy i gdzie słowo anioł (zwykle z przymiotnikiem upadły) odmieniane jest przez wszystkie (jakże skomplikowane i pełne nadzwyczajnej i dozgonnej miłości) przypadki, da się napisać o nich coś świeżego? Carolyn Jess-Cooke dowiodła, że tak. Anioły przedstawiono tu jak istoty posłane przez Boga do ochrony ludzi, posiadające wodne skrzydła oraz niezwykłą więź z Istotą Chronioną- człowiekiem, z którym mieli jakiś związek jeszcze za życia. Podobna charakterystyka znana była mi już wcześniej od strony religijnej, jednak w powieściach fantastycznych spotkałam się z nimi po raz pierwszy i muszę przyznać, iż bardzo mi się podobało!
Przedstawienie roli, jaką odgrywają w życiu człowieka Aniołowie bardzo mnie zaintrygowało. Świetnym zabiegiem okazało się według mnie uczynienie Margot Istotą Chronioną przez samą siebie. Ukazało to jeszcze lepiej tę niezwykłą więź pomiędzy obiema istotami. Troska, miłość i wrażliwość Ruth przekazywana Margot zrobiła na mnie spore wrażenie.
Również tempo akcji, narzucone przez barwne życie głównej bohaterki, zachwyciło mnie. Z zaangażowaniem uczestnicząc w wielu różnorodnych wydarzeniach, nie potrafiłam oderwać się do lektury, nawet by chwilę odetchnąć. Bo przecież nie można tak opuszczać przyjaciół, którymi okazały się dla mnie postaci występujące w powieści! Naprawdę dawały się lubić. Były tak autentyczne, niepozbawione wad i ciekawej historii, ludzkie, wyjątkowe. Najbardziej ujęła mnie oczywiście Margot w obu swych wcieleniach- jako człowiek wzbudziła we mnie ogrom współczucia, jako Anioł zaś- podziw, że starała się przeciwdziałać dawnym błędom oraz troskę o to, by jej się udało. Z wielkim zainteresowaniem śledziłam także losy Toby'ego i Grahama, których pokochałam za ich bogate osobowości.
Wraz z bohaterami "Zawsze przy mnie stój" miałam okazję odczuć całą paletę emocji. Lekturze towarzyszyły dość skrajne uczucia; od radości, przez smutek, cierpienie, wściekłość do najczęstszej chyba bezsilności. Wszystkie wydarzenia, które przeżywała Ruth, stały się i moim udziałem. Razem z nią cieszyłam się z drobnych sukcesów Margot, drżałam o jej życie i irytowałam się, gdy śmiertelniczka nie dopuszczała do siebie głosu Anioła, podpowiadającego (teoretycznie) najlepsze rozwiązania czy przestrogi przed niebezpieczeństwem. Niestety, wpływ dobrze życzących jej osób (Ruth oraz mnie ^^) był bardzo utrudniony. Ja mogłam jedynie zaciskać zęby z emocji i trzymać kciuki za powodzenie bohaterów powieści.
„Każdy człowiek boryka się w życiu z jedną prawdą, której nigdy w pełni nie pojmie. Musi przerabiać wciąż te same lekcje, popełniać takie same błędy, zanim ich sens dotrze wreszcie do jego świadomości.”
Przypadkiem nie popełniajcie częstego (choć niestety nieuniknionego przy tak ogromnej liczbie tytułów) błędu. Nie przechodźcie obok "Zawsze przy mnie stój" obojętnie. Czytajcie, jeśli tylko macie ku temu sposobność. Naprawdę warto!
8/10
Przeczytane i zrecenzowane w ramach wyzwania Czytam fantastykę.
I na koniec pasująca do tematu piosenka :)
Pozdrawiam!
Ffer