Autor: Natalia Molenda
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2011
Wiele
osób w nastoletnim wieku próbowało swych sił w tworzeniu. Dzieła
literackie trafiały zwykle do szuflady, jednak skrycie marzyło się o ich
publikacji.. "Anarion" to spełnione marzenie Natalii Molendy.
Do
wypożyczenia tej książki zachęciła mnie jej okładka. Trochę głupio mi
się do tego przyznać, bo uważam, że nie jest to najlepszy sposób doboru
lektury. Ale stało się. Przedstawieni w nieco baśniowy sposób dziewczyna
i koń jakoś przykuli moją uwagę. Opis z tyłu okładki również mnie
zachęcił. Elfy? To przecież coś dla mnie! Niestety, chyba nie w tym
wydaniu...
Zima. Złotowłosa i jasnooka (te
cechy są podkreślane tak często, że i ja muszę to zrobić) elfka
straciła pamięć oraz własną tożsamość. Jedyne, co pamięta, to strach
przed ogniem i imię jej konia- Tauros. Samą siebie nazywa Anarion.
Samotnie przemierza kolejne wioski. Na swojej drodze spotyka inną istotę
swego gatunku- Czarną. Wraz z nowo poznaną towarzyszką oraz swoim
niedoszłym zabójcą elfka wyrusza w podróż w poszukiwaniu siebie...
Pomimo iż pozycja ta ma tylko ok. 240 stron, czytanie jej szło mi
opornie. Sprawił to m. in. zbyt rozwlekły styl autorki, która lubując
się w opisach, raczyła mnie wielokrotnie zbędnymi szczegółami na temat
wyglądu każdego z miejsc czy epizodycznych bohaterów. Szkoda, że nie
poświęciła tyle uwagi nadaniu postaciom charakteru- wydawali mi się
raczej płytcy i niezbyt konsekwentni w swoich działaniach ( kto przy
kolejnym spotkaniu osoby, która ostatnio usiłowała go zabić rzuca się
jej w ramiona?!). Myślę, że stosowanie tak wielu synonimów też nie było
konieczne- jakoś wolałam przeczytać 'Anarion' niż 'jasnooka'.
Muszę
jednak przyznać, że fabuła była ciekawa. Jak dotąd nie spotkałam się z
motywem elfich Wiosek i wojny pomiędzy nimi. Opisy walk również mi się
podobały, choć uważam, że główna bohaterka nie musiała poprawiać włosów
przy co drugim ciosie.
Na
uwagę zasługuje fakt, iż Natalia Molenda jest dopiero licealistką, ma
18 lat. A pisanie tej książki rozpoczęła w wieku dwunastu... Jestem
pełna podziwu, że w tak młodym wieku doczekała się publikacji. Podobno
planuje kontynuację "Anarion". Trzymam kciuki, by następna część okazała
się lepsza od swej poprzedniczki.
Mam
wrażenie, że jeszcze kilka lat temu "Anarion" spodobałaby mi się dużo
bardziej. Niestety, czas i tony różnych książek zrobiły swoje. Stałam
się bardziej wybredna. Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę
jedynie osobom do trzynastego roku życia oraz kolekcjonerom- ta pozycja
ładnie będzie się prezentowała na półce. A przy okazji może się
spodobać. Bo sama historia ma potencjał, niestety nie do końca
wykorzystany.
PS. Chyba wrócę do mojej starej metody. Z biblioteki wypożyczać będę stare, niezbyt ciekawe graficznie książki z intrygującym tytułem- zwykle dobrze na tym wychodzę! ;)
Nie wiem czy "Anarion" to książka dla mnie, ale okładka jest bajecznie piękna ;)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem zakonczenia!!! Pomozcie prosze!
OdpowiedzUsuń