wtorek, 29 maja 2012

Uważaj na marzenia, bo kiedyś mogą się spełnić. "Wielka Gilly"- Katherine Paterson













Autor: Katherine Paterson
Wydawnictwo:  Nasza Księgarnia
 Rok wydania: 1987 




 Tym razem zacznę od uzasadnienia, dlaczego wybrałam tę książkę do recenzji. Powód jest prosty- napisała ją Katherine Paterson. A kto to jest?- myślicie pewnie. A czy mówi Wam coś "Most do Terabithii"?  Otóż tę pozycję oraz "Wielką Gilly" napisała ta sama osoba. Oczarował mnie film dotyczący bajkowej krainy i zasmucił fakt, iż nigdzie nie mogę znaleźć książki. Gdy w bibliotece trafiłam na znajome nazwisko, po "Wielką Gilly" sięgnęłam bez wahania. Po filmie, który dostarczył mi tylu wspaniałych emocji (tak, popłakałam się), miałam nadzieję, że inna książka autorki tej ciekawej historii okaże się równie dobra. Nie zawiodłam się.

 Jedenastoletnia Gilly to inteligentna i nieposłuszna dziewczynka, której matka zdecydowała się wieść życie Dziecka-Kwiatu i opuściła ją. Galadriel, bo tak brzmi jej pełne imię, tuła się po kolejnych rodzinach zastępczych, marząc o powrocie matki. Niestety, w kolejnym domu czeka na nią jedynie otyła pani Trotter, upośledzony William Ernest oraz niewidomy mężczyzna. Gilly nie jest tym zachwycona, wciąż jednak ma nadzieję na odnalezienie prawdziwej rodziny.  Jej pragnienia stają się w końcu rzeczywistością, ale w bynajmniej nieoczekiwany sposób...

 Nie brzmi zbyt oryginalnie? To moja wina, nie potrafię interesująco streszczać; szkoda, bo fabuła tej książki na to zasługuje. Jest prosta i może niezbyt zaskakująca, ale bardzo zajmująca. Również bohaterowie dają się lubić. Nie sposób nie pałać sympatią do dobrodusznej pani Trotter czy naiwnego Williama Ernesta. Nie można też zapominać o pannie Harris. Choć jej rola była znikoma, spisała się w niej wyśmienicie. Na koniec zostawiłam Gilly. Prawdziwa dziewczyna z charakterem! I te balony z gumy- zawsze chciałam umieć je robić, ale jakoś nigdy mi nie wychodziło.
Balon guma do żucia
<grafika Google>

 Książka jest krótka, stanowi to zarówno jej atut, jak i mankament. Czyta się ją szybko i łatwo, lektura zajmuje jeden przyjemny wieczór. Mam jednak wrażenie, że całość można było jeszcze rozwinąć, coś dodać. W pewnym momencie aż brakowało rozdziałów! Zakończenie nastąpiło zdecydowanie za szybko. Temat nie był dla mnie wyczerpany, z chęcią przeczytałabym więcej. 

 Zakończenie było niespodziewanie szybkie i zaskoczyło mnie swoją oczywistością. Jego styl przypomniał mi, z jak starą książką miałam do czynienia.  Nie powinien więc dziwić fakt, że całość sprawiała wrażenie niedopracowanej w porównaniu z nowszymi pozycjami o podobnej tematyce- całkiem możliwe, że ta książka stała się pierwowzorem dla opowieści o dzieciach z rodzin zastępczych. Ale oprócz zakończenia nic nie odbiegało od współczesnych standardów.

 "Wielka Gilly" to naprawdę ciekawa pozycja. Choć przeczytać można ją w jeden wieczór, zapomnieć o niej nie da się przez wiele dni. Dlatego polecam ją osobom niedysponującym dużą ilością czasu, a także ludziom zainteresowanym psychologią, gdyż powieść ta stanowi zarówno dobrą rozrywkę, jak i interesujący portret psychologiczny.