niedziela, 15 kwietnia 2012

"Anarion"- Natalia Molenda









Autor: Natalia Molenda
Wydawnictwo: Novae Res
 Rok wydania: 2011


Wiele osób w nastoletnim wieku próbowało swych sił w tworzeniu. Dzieła literackie trafiały zwykle do szuflady, jednak skrycie marzyło się o ich publikacji.. "Anarion" to spełnione marzenie Natalii Molendy.


 Do wypożyczenia tej książki zachęciła mnie jej okładka. Trochę głupio mi się do tego przyznać, bo uważam, że nie jest to najlepszy sposób doboru lektury. Ale stało się. Przedstawieni w nieco baśniowy sposób dziewczyna i koń jakoś przykuli moją uwagę. Opis z tyłu okładki również mnie zachęcił. Elfy? To przecież coś dla mnie! Niestety, chyba nie w tym wydaniu...

  Zima. Złotowłosa i jasnooka (te cechy są podkreślane tak często, że i ja muszę to zrobić) elfka straciła pamięć oraz własną tożsamość. Jedyne, co pamięta, to strach przed ogniem i imię jej konia- Tauros. Samą siebie nazywa Anarion. Samotnie przemierza kolejne wioski. Na swojej drodze spotyka inną istotę swego gatunku- Czarną. Wraz z nowo poznaną towarzyszką  oraz swoim niedoszłym zabójcą elfka wyrusza w podróż w poszukiwaniu siebie...

  Pomimo iż pozycja ta ma tylko ok. 240 stron, czytanie jej szło mi opornie. Sprawił to m. in. zbyt rozwlekły styl autorki, która lubując się w opisach, raczyła mnie wielokrotnie zbędnymi szczegółami na temat wyglądu każdego z miejsc czy epizodycznych bohaterów. Szkoda, że nie poświęciła tyle uwagi nadaniu postaciom charakteru- wydawali mi się raczej płytcy i niezbyt konsekwentni w swoich działaniach ( kto przy kolejnym spotkaniu osoby, która ostatnio usiłowała go zabić rzuca się jej w ramiona?!). Myślę, że stosowanie tak wielu synonimów też nie było konieczne- jakoś wolałam przeczytać 'Anarion' niż 'jasnooka'.

 Muszę jednak przyznać, że fabuła była ciekawa. Jak dotąd nie spotkałam się z motywem elfich Wiosek i wojny pomiędzy nimi. Opisy walk również mi się podobały, choć uważam, że główna bohaterka nie musiała poprawiać włosów przy co drugim ciosie.
  
 Na uwagę zasługuje fakt, iż Natalia Molenda jest dopiero licealistką, ma 18 lat. A pisanie tej książki rozpoczęła w wieku dwunastu... Jestem pełna podziwu, że w tak młodym wieku doczekała się publikacji. Podobno planuje kontynuację "Anarion". Trzymam kciuki, by następna część okazała się lepsza od swej poprzedniczki.

Mam wrażenie, że jeszcze kilka lat temu "Anarion" spodobałaby mi się dużo bardziej. Niestety, czas i tony różnych książek zrobiły swoje. Stałam się bardziej wybredna. Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę jedynie osobom do trzynastego roku życia oraz kolekcjonerom- ta pozycja ładnie będzie się prezentowała na półce. A przy okazji może się spodobać. Bo sama historia ma potencjał, niestety nie do końca wykorzystany.

5/10

PS.  Chyba wrócę do mojej starej metody. Z biblioteki wypożyczać będę stare, niezbyt ciekawe graficznie książki z intrygującym tytułem- zwykle dobrze na tym wychodzę! ;)

2 komentarze:

  1. Nie wiem czy "Anarion" to książka dla mnie, ale okładka jest bajecznie piękna ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem zakonczenia!!! Pomozcie prosze!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz, zostaw po sobie ślad, a ja z chęcią na niego odpowiem.